Zimową porą zdarza się, że temperatura w Hong Kongu spada do dziesięciu stopni. Wczoraj wieczorem zapukał sąsiad przyodziany w wełniany kubraczek i z troską w głosie zapytał czy mamy ciepłą kołdrę bo noc będzie zimna. A i owszem mamy, ale nie spodziewamy się mrozu - taką otrzymał odpowiedź.
Dzisiejszy dzień jak na tutejsze warunki rzeczywiście chłodny, bo temperatura błąka się w okolicach rzeczonych dziesięciu stopni. W autobusie czułem się jakbym siedział w szafie babci - tak pachniało naftaliną. Zapach pochodził z rzadko tutaj używanej garderoby - Chińczycy powyciągali grube wełniane czapy, kożuszki, kurtki z podpinkami, szaliki. Nie sądzę żeby można takie rzeczy nabyć w lokalnych sklepach - towary pewnie pochodzą z prywatnego importu.
Z moich bardzo pobieżnych obserwacji wynika, że tworzy się tu etaty, które w Polsce nigdy by nie powstały. Idąc do pracy mijam rządek trzech stacji benzynowych (po drugiej stronie ulicy znajduje się blźniaczy kompleks). Na każdej z nich stoi grupka trzech-czterech osób, których praca polega na nalewaniu paliwa. Ludzie ci rzadko bywają zajęci, aż takiego ruchu w interesie nie ma.
W budynku, w którym przyszło mi pracować znalazła zatrudnienie pani, która jeździ windą i wciska odpowiedni guziczek gdy wsiądzie pasażer. Pani ma stołeczek, kubek z wodą; jeździ cały dzień windą i wciska. Początkowo mieliśmy drobne problemy komunikacyjne, odbierałem więc zajęcie Pani i sam wciskałem. Dziś pani już wie na którym piętrze chcę wysiąść, dlatego też mogę moją energię spożytkować w biurze, a nie tracę jej na wciskanie guziczków w windzie.
Zdarzyło mi się kilka dni spędzić w terenie (ależ mnie wtedy pokąsały komary, czy też inne meszki) robiąc badanie dla bardzo ważnej instytucji rządowej. Każdego dnia towarzyszyło nam dwóch młodych ludzi, którzy nie robili nic poza tym, że obserwowali naszą pracę. Sprawdzali czy skalibrowaliśmy instrument, czy dobre wartości obraliśmy do naszych badań. Nie mieli oni pojęcia jak się kalibruje, czy ustala wartość parametrów, ale robili zdjęcie screenu gdy zakończyliśmy czynność. Później przez wiele godzin siedzieli bezczynnie, gadali o dupie Maryni, bawili się swoimi wypasionymi komórkami.
Niech mnie ktoś posiadający odpowiednią wiedzę oświeci - czy to jest ekonomicznie korzystne? Owszem, wszyscy ci ludzie dostają wypłatę, którą wydają w sklepach (kupują chociażby drogie telefony komórkowe). Konsumują i przyczyniają się do rozwoju gospodarki. Z drugiej jednak strony, wydaje mi się, że są oni bezproduktywni i dostają pieniądze za nic. Według danych statystycznych bezrobocie wynosi tu 4.2%.
Kilka procent populacji miasta stanowią kobiety, które pracują jako pomoc domowa u co bogatszych Chińczyków. Są to kobiety z Filipin, Indonezji, Nepalu czy Tajlandii. Zjawisko jest tu bardzo powszechne, dlatego istnieją regulacje prawne określające warunki pracy, prawa i obowiązki obu stron. Trzeba na ten przykład zarabiać minimum piętnaście tysięcy tutejszych dolarów, aby zatrudnić pomoc domową. Minimalna płaca dla kobiet dziś wynosi 3580 dolarów, czyli około 350 euro. Pomoc domowa mieszka wraz z rodziną Chińczyków, przysługuje paniom jeden dzień wolny na tydzień, po roku czasu przysługuje im prawo do siedmiu dni urlopu. Panie zamieszczają ogłoszenia w agencjach pracy i podają tam informacje na temat znajomości języków, doświadczeń z dziecmi, czy też chwalą się dania której kuchni potrafią przyrządzić. W niedzielę wysypują się na ulice miasta i spędzają czas w swoim gronie cwicząc aerobik, rozmawiając czy też modląc się.
Idą święta....
Nowe Terytoria
Nowe Terytoria
Wyspa Hong Kong
Wyspa Hong Kong
Wyspa Hong Kong
Wyspa Hong Kong
Cat Street
Cat Street
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz