wtorek, 14 października 2008

NEPAL


Zanim znaleźliśmy się w Nepalu po raz ostatni podczas naszej podróży jechaliśmy indyjska koleją. Byl to Shatabdi Express, łączący Delhi z Agrą i jadący dalej na wschód. my odbywaliśmy podróż w przeciwnym kierunku, z Jahnsi do Delhi. Pociąg ten posiada wyłącznie wagony z siedzeniami lotniczymi, wagonów typu sleepers tam nie uświadczysz.

Podróż nasza trwała 4 i pół godziny i przez ten czas karmiono nas jakieś trzy razy. W czasie całej naszej podróży po Indiach nie jadaliśmy tak często i solidnie jak w tym pociągu. Po minięciu każdej stacji serwowano posiłki. A. w połowie drogi powiedziała pas, ja tylko popuściłem pasa.


To nasz ostatni dzień w Nepalu, jutro zbieramy się do powrotu. Nasza podróż dobiega końca.
Nepal się zmienia. Przymiotnik "royal" jest usuwany z życia. Nie ma już Royal Nepal Airlines, pozostały tylko Nepal Airlines. Zmieniają się banknoty - te z wizerunkiem monarchy znikają, zastępują je nowe - ze zwierzątkami. Mnie najbardziej poruszyła inna zmiana - odebrano policji khukuri - tradycyjne noże gurkhów. Siedem lat temu każdy policjant miał dziarski nóż u pasa, dziś wyglądają jak uczniowie w szkolnych mundurkach. Khukuri to symbol Nepalu. Prawie każdy turysta wyjeżdżając z tego kraju wiezie w plecaku jeden, bądź więcej khukuri.

Jedno pozostaje niezmienne - piękno Nepalu. Trzy miasta w kotlinie Kathmandu - Patan, Bhaktapur i Kathmandu kryją w sobie niezwykle przykłady architektury Newarów. To błogie uczucie siedzieć sobie w knajpce górującej nad placem Durbar w Patanie, popijając banana lassi i spoglądać na świat. Nie należy zapominać o tym, co przyciąga ogromne tłumy ludzi do tego małego kraju - o Himalajach. To dla gór przyjeżdżają tu ludzie, niezwykłe miasta to tylko wisienka na torcie.

Nasz pobyt w tym kraju był zbyt krótki na treking, Nepal miał być i jest odpoczynkiem po trzech tygodniach w Indiach. Wybraliśmy się tylko do pobliskiego kurortu górskiego - Nagarkhot, aby spojrzeć na wschód słońca nad Himalajami. Podróż odbyliśmy na dachu autobusu. W okolicach Nagarkhotu istnieje baza wojskowa, stosunki z ludnością miejscową są raczej chłodne. Przyczyną tego jest wydarzenie, które miało miejsce w latach dziewięćdziesiątych XX wieku - pijani żołdacy zarżnęli kilkunastu mieszkańców wioski.

W Kathmandu zamieszkaliśmy na Thamelu. Jest to część miasta, stworzona chyba wyłącznie dla turystów. Są tu hotele, knajpki i niezliczona ilość sklepów. A. trafiła do zakupowego raju, codziennie znosi do hotelu bluzki, kiecki i inne torebki, które w jakiś cudowny sposób musimy upchać w plecakach. Ja mogę sobie na Thamelu usiąść w knajpce, zamówić mo-mo za 35 centów, popijajać piwko (podrożało i kosztuje w knajpie 1,6 euro) i kontemplować piękno świata. Ci, którzy tu byli wiedzą, o czym piszę, reszta powinna poważnie rozważyć wizytę w Nepalu. Ja mam nadzieje tu jeszcze wrócić...

To był ostatni email z podróży. Pozdrawiam serdecznie z Kathmandu.

 Nagarkot
 Nagarkot
 Nagarkot
 Bhaktapur
 Bhaktapur
 Bhaktapur
 Bhaktapur
 Bhaktapur
 Kathmandu
 Kathmandu
 Kathmandu
 Kathmandu
 Kathmandu


 Kathmandu


 Kathmandu

Kathmandu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz