piątek, 13 marca 2015

BEZKRWAWE ZAMACHY

W pierwszych tygodniach sierpnia 2009 roku pojawiła się seria artykułów w arabskich mediach internetowych, sugerujących że w Katarze miała miejsce próba zamachu stanu. Witryny z newsami donosiły o odparciu przez Katarskie władze próby zamachu, która miała mieć miejsce 30 lipca. Według tychże witryn, włączając szanowaną Jordańską gazetę Al-Haqiqa Al-Douliya, emir rozkazał aresztować około 30 oficerów, w tym pięciu wywodzących się z Amiri Guards. Ponadto donoszono, że członkowie panującej rodziny Al-Thani wygrzewający się w Europejskich stolicach na gwałt wracali do Dohy.

Żadne oficjalne Katarskie media nie ustosunkowały się do tych wiadomości. Jedynym oficjalnym komentarzem podzielił się dyplomata z Gulf Cooperation Council, który stwierdził że newsy były „not well founded” i było to bardzo słabiutkie zaprzeczenie. Gazeta z Kuwejtu zasugerowała, że rebelia to tylko niepotwierdzone pogłoski, a rzecznik amerykańskich wojsk z bazy w Katarze odrzucił teorię o zamachu.

Jeśli rzeczywiście nic nie było na rzeczy, wydaje się dziwne, że Katarski rząd nie zaprzeczył bardziej stanowczo pogłoskom. Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem jest, że próba zamachu to sprawa w obrębie rodziny Al-Thani, a tego rodzaju sprawy rozwiązuje się w obrębie rodziny i mediom nic do tego.

Ponadto w przypadku regionu Zatoki Perskiej można mówić o tradycji bezkrwawych, a nawet „dżentelmeńskich” zamachów stanu. Oman, Abu Dhabi i inny z emiratów Ras al Khaimah widziały władców, którzy przychodzili i byli bezceremonialnie, ale i bezkrwawo, odprawiani. Katar nie jest tu żadnym wyjątkiem. Od czasu odzyskania niepodległości, co miało miejsce w roku 1971, miały tu miejsce co najmniej dwa zamachy – w 1972 i 1995 roku. W roku 1972 Emir Szejk Khalifa zdetronizował swego kuzyna Szejka Ahmada, podczas gdy w roku 1995 Emir Hamad „nie chciał, ale musiał” przejąc władzę od taty, który w chwili zamachu przebywał w sanatorium w Szwajcarii. Tata tułał się przez następnych 10 lat między Francją, Arabią Saudyjską i Emiratami Arabskimi, aż w końcu pozwolono mu wrócić do Kataru. Oba te przewroty dokonały się w obrębie panującej rodziny Al-Thani i niewykluczone, że kolejne tego rodzaju zajścia będą miały miejsce wśród licznej (kilka tysięcy dusz), a niezbyt harmonijnej rodziny.

Dwa wyżej wspomniane zamachy zakończyły się sukcesem, choć wiadomo, że od połowy lat 90 miało również miejsce kilka nieudanych prób. Wielokrotnie rząd Kataru oskarżał sąsiadów o próby usunięcia Emira. Nie sposób stwierdzić, czy były to uczciwe oceny wydarzeń, zasłona dymna, czy też miks obu wymienionych. Nie sposób też powiedzieć ile dokładnie wymuszonych abdykacji miało miejsce w Katarze, ale rezultatem są antagonizmy i podziały wśród rodziny rządzącej.

Katar to nie jest demokracja - jedyną siłą polityczną jest rodzina Al Thani. Jedność klanu od roku 1972 jest cyklicznie poddawana napięciom, a członkowie rodziny mają dobrą pamięć i łatwo o urazach nie zapominają.

Obecnie ster trzyma trzydziestoczteroletni letni Emir Tamim bin Hamad Al-Thani, który został Emirem w czerwcu 2013 po abdykacji ojca. Jest to czwarty syn Hamada i drugi ukoronowany na księcia.

Dlaczego to właśnie czwarty syn został Emirem? Jak zdradził były ambasador w Doha pewnemu dziennikarzowi „pierwszy imprezował zbyt często, drugi modlił się zbyt często”. No dobra, ale co stało się z trzecim synem, który stracił koronę w 2003? Głos zabiera ten sam były ambasador: „Ach, ten zbyt często słuchał swych Palestyńskich doradców”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz