czwartek, 19 marca 2015

PERŁA


Aż do początku XX wieku jednym z głównych źródeł dochodu Kataru, obok rybołówstwa i handlu, był połów pereł. Perłami z regionu zatoki Perskiej handlowano na świecie od czasu cywilizacji Mezopotamskiej. Wielki kryzys z roku 1929, a przede wszystkim zalew rynku tanimi perłami hodowlanymi (pierwsze farmy powstały w Japonii w 1913), doprowadziły do załamania cen pereł i upadku połowów.


Na szczęście dla Katarczyków świat wkrótce oszalał na punkcie innego bogactwa zatoki – pod koniec lat 30 ubiegłego wieku odkryto tu złoża ropy i gazu.

Coby upamiętnić dziedzictwo kraju i spożytkować pieniądze płynące ze sprzedaży surowców, na płytkich wodach gdzie dawniej poławiano perły, stworzono sztuczną wyspę (a właściwie liczne wyspy) - The Pearl. 400 hektarów lądu wydartego morzu, któremu nadano kształt sznura pereł, staje się luksusowym kompleksem mieszkalnym (póki co, podobnie jak cała Doha, jest to wciąż plac budowy). Wzdłuż czterdziestokilometrowego pasu wybrzeża stawia się kilka tuzinów wież z apartamentami, pałacyki, wille i rezydencje. Tylko w tej części miasta urodzony poza Katarem, ale odpowiednio majętny, człowiek może nabyć mieszkanie bądź dom.

W przeciwieństwie do innych podobnych projektów gdzie wyspy tworzy się na terenach z wodą wystarczająco głęboką aby łatwo było tam ulokować ciężki sprzęt potrzebny do kształtowania terenu (maszyna która pobiera materiał z dna w jednym miejscu i pasami transportowymi przenosi urobek w inne miejsce aby go usypać) wybrano płyciznę – miejsce gdzie dawniej poławiano perły. Zminimalizowano w ten sposób ilość materiału, który należało przetransportować z miejsca na miejsce, z drugiej jednak strony należało poszukać innych, mniej konwencjonalnych metod tworzenia wyspy. Aby ukształtować 400 hektarową wyspę należało użyć 15,5 metrów sześciennych materiału. 10 milionów metrów sześciennych postanowiono uzyskać z pogłębiania na potrzeby efektu błękitnej wody, która tworzy się tylko na określonej głębokości, tworzenia kanałów i mariny. Pozostałe 5 milionów musiano „pożyczyć” z innych partii wybrzeża i dna. Tu właśnie pojawił się problem – większa część dna podścielana jest przez wapień i skałę okrywającą (nadkład skalny), skały zbyt twarde aby mogły zostać wydobyte przez lekkie pogłębiarki, a dno było zbyt płytko aby mógł tu operować ciężki sprzęt, który mógł sobie poradzić z twardym materiałem. Dlatego zdecydowano pogłębiać teren „na sucho” - odgrodzono część terenu zaporami od otwartego morza, wypompowano stamtąd wodę i wpuszczono sprzęt używany na lądzie – koparki, buldożery, ciężarówki do transportowania urobku. W ciągu dnia operowało na tym osuszonym terenie nie mniej niż 500 jednostek sprzętu. W ten właśnie sposób, w ciągu dwóch lat, wydobyto 10,5 miliona metrów sześciennych urobku (w tym 7 milionów skały). Skałę wydobywano za pomocą ciężkiego sprzętu, a gdzie była ona zbyt twarda kruszono ją ładunkami wybuchowymi.

Ponadto kształtowano wybrzeże – skonstruowano 3,2 kilometra betonowych ścian, z bloków z których każdy ważył 30 ton, zbudowano 3,6 kilometra betonowych schodów, zainstalowano 23 kilometry kamieni granicznych, tworzono 4,5 kilometra kanałów weneckich. Wreszcie stworzono 20 kilometrów piaszczystych plaż, do tego celu ściągnięto milion metrów sześciennych piachu z Messaieed (50 kilometrów na południe od Doha).

Przewiduje się że do końca 2018 roku mieszkać tu będzie 45 tysięcy ludzi. Na dzień dzisiejszy około 3500 mieszkań, spośród ponad 12 tysięcy dotychczas ukończonych, jest zamieszkanych. Na ulicach tłumów nie ma, spacerowiczów bardzo niewielu, sklepy i knajpki pustawe, ale że wyspę z resztą lądu łączy tylko jeden most to aby wrócić do domu po pracy, czy też wydostać się z wyspy, swoje w korku trzeba odstać.

W dużej części ukończona już dzielnica Porto Arabia, która oferuje ponoć najdłuższy na świecie luksusowy deptak. 31 wież otacza kolistą lagunę z wysepką w środku i mariną przy której znajduje się miejsce dla 750 łodzi. Ponadto znajdziecie tam ponad 400 willi, 6000 miejsc parkingowych i dużą przestrzeń handlowo-usługową. Trzy i pół kilometrowa nadmorska promenada La Croisette pełna jest obrzydliwie drogich butików takich jak Giorgio Armani, Hugo Boss, Roberto Cavalli czy też Elie Saab. Zamiast bułek na śniadanie, można nabyć sobie Rolls Royce, a po drugiej stronie ulicy Maseratti czy też relatywnie tańsze Porsche. Porto Arabia przypomina nieco Wenecję, bo teren podzielony jest kanałami, a żeby nikt nie miał wątpliwości skąd czerpano inspirację, zbudowano też replikę weneckiego mostu Rialto. Nieopodal znajduje się część hiszpańska z ulicą Sevilla, donkiszotowskimi fontannami i domkami. Przez chwilkę pomyślałem, że w tym europejskich klimatach znalazło się również miejsce dla alkoholu – idąc alejką sklepową ujrzałem przed sobą butelki wódki! Złudne nadzieje. To tylko najdroższa chyba na świecie woda, pochodząca z Muszyny! Mała butelka owocowej wody dla sportowców (z kolagenem) kosztuje 33 złote, a ta przypominająca wódkę to zwykła Muszynianka sprzedawana w ślicznych litrowych flaszkach (kosztuje tylko 28 złotych).

Początkowo na Perle nie obowiązywał zakaz sprzedaży alkoholu, ale bez wyjaśniania powodów tej decyzji w grudniu 2011 wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu również tutaj (najmocniej dotknęło to restauracje – ich dochód mocno się skurczył).

Katarczycy się chwalą, że stworzyli sztuczną wyspę, która nie ma żadnych negatywnych skutków dla środowiska naturalnego. 1). Na przykład śmieci wrzucane są do zsypów, działających w systemie ENVAC. Działa to mniej więcej tak, że worek ze śmieciami jest zasysany i z prędkością 60 kilometrów na godzinę, podziemnymi rurami transportowany do jakiegoś większego zbiornika. To ma obniżyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Należy tu wspomnieć, że u nas system ENVAC działa raz od wielkiego dzwonu. Dotychczas, a mieszkamy tu już blisko dwa miesiące, udało mi się wyrzucić woreczek bezpośrednio do otworka zaledwie trzy razy. Najczęściej pali się czerwone światełko oznaczające, że nie można z systemu skorzystać (bo na przykład, sąsiad powyżej ma otwarty właz), tyle że u nas jest to najzwyklejsza awaria i jakoś nikt nie może się z tym uporać. 2). Jak wszędzie w Katarze woda w kranach pochodzi z odsalania wody morskiej. Do tego ponoć zużywa się bardzo dużo energii, ale nie tutaj. Pojęcia nie mam o czym piszę, ale na Perle używa się odwróconej osmozy zamiast destylacji próżniowej, co ma mocno zaoszczędzić wydatek energii (The Pearl’s desalination facility uses reverse osmosis instead of the conventional vacuum distillation and as a result uses far less power). 3. Kolejny i ostatni już przykład na to w jakim przyjaznym dla środowiska miejscu mieszkamy jest stosowany system klimatyzacji mieszkań. W lecie gdy temperatura osiąga 50 stopni, klimatyzacja to nie kaprys, a rzecz niezbędna do przetrwania w dobrym zdrowiu. Na Perle używa się systemu stosowanego w starożytnym Rzymie – w jednym miejscu chłodzi się wodę, która następnie odpowiednio zaizolowanymi rurami, doprowadzona jest to domów i mieszkań.

Wczoraj kolega-inżynier, wskazał nam widoczną z naszego balkonu gdzieś na horyzoncie elektrownię i rzucił jakąś liczbę kilowatów energii, która ona jest w stanie wyprodukować; ta liczba miała nas wprawić w osłupienie (ja nie wiem co to jest kilowat, więc mnie nie wprawiła). Podobno ta elektrownia mogłaby zasilić w energię spore miasto, a ta tutaj służy do jednego tylko celu – chłodzenia wody potrzebnej do klimatyzacji mieszkań na Perle. Biorąc pod uwagę fakt, że Katarczyk nie płaci za energię i nie tylko wille, ale i drapacze chmur są tu w nocy rozświetlone jak choinki, to nie bardzo wierzę w tą przyjazną środowisku wyspę.


Gdy w roku 2004 przedstawiono projekt The Pearl koszty budowy szacowano na 2 miliardy amerykańskich dolarów, dziś uważa się że osiągną one pułap 15 miliardów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz