czwartek, 4 sierpnia 2005

STELLA ARTOIS - DYGRESJE


Drużyna hurlingowa Wexfordu poległa w rywalizacji o mistrzostwo all-ireland (w ćwierćfinale). Szkoda, bo zacząłem kibicować purpurowo-złotym. Jak wiedzie się drużynie footbolowej nie wiem bo nudzi mnie tutejsza odmiana piłki. Hurling jest emocjonujący, to chyba najszybsza gra zespołowa jaką widziałem.

Polscy aktorzy (i to nie byle jacy) grywają czasem w reklamach. W angielskiej telewizji pokazywana jest reklama piwa Stella Artois - perełka wśród reklam. W zimowy poranek spora grupa księży zmierza na skuty lodem staw coby pospacerować. Grupka "młodych" wygląda za kimś. Nagle jest, nadciąga... koleżka ze skrzynką. Traf chce, że pod objuczonym księdzem zapada się lód i chłopina znika pod powierzchnią cieczy. Koledzy podbiegają, ale ignorują przemoczonego, który zdołał wygramolić się na lód... Skrzynka pojawia się na powierzchni... obraca się... jest pusta. Piwo pływa pod lodem. Ksiądz Zbyszek Zamachowski spogląda znacząco na mokrego... Ten niewiele myśląc wskakuje do wody i nurkuje za butelkami. Świadkiem zajścia jest trójka starszych kapłanów, spoglądają oni z wyrzutem na Zamachowskiego, ten robi niezwykłą minkę. Reklama jest czarno-biała, utrzymana w konwencji filmu niemego, bez słów, muzyka fortepianu to podkład dźwiękowy. Co najmniej czterech polskich aktorów w niej wystąpiło, niestety nazwać potrafię tylko Zbyszka Zamachowskiego. Paluszki lizać.

Przeczytałem niezłą książkę, blisko 1000 stron autorstwa zbiega z australijskiego więzienia, który posługując się fałszywym paszportem dociera do Bombaju. Tam żyje w slumsach, prowadząc klinikę lekarska dla ubogich, później pracuje dla hinduskiej mafii piorąc pieniądze, podrabiając paszporty, uczestniczy w eskapadzie do ogarniętego wojną Afganistanu. Spędza w Indiach na tyle dużo czasu, że biegle opanowuje hindi i marathi. Polecam. Myślę, że powinno pojawić się polskie tłumaczenie. Gregory David Roberts "Shantaram". Książka zaczyna się od lądowania w Bombaju i pierwszego zetknięcia się z Indiami. Odczucia autora są dziwnym trafem jednakie z moimi, kiedy przed dwoma czy trzema laty odwiedziłem Indie i wylądowałem na tym samym lotnisku, przejeżdżałem nocą te same ulice.

Czas jakby przyspieszył, tygodnie mijają szybciej aniżeli przed kilku laty. Czy ludzie po trzydziestce tak już mają, czy to efekt nieco innego życia w nieco innym otoczeniu? Ktoś pomoże rozwikłać mi ten problem?

W Irlandii nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Zaglądam dość regularnie do "wyborczej" i odnoszę więc wrażenie, że w starym kraju jest bardziej interesująco - na ten przykład Łukaszenko i Dziurowicz. Odliczam dni dzielące mnie od urlopu. Wkrótce pojawię się w Polsce.

 Birr, Co. Offaly
 Birr, Co. Offaly
 Cliffs of Moher, Co. Clare

 Cliffs of Moher, Co. Clare

 Cliffs of Moher, Co. Clare

 Doolin, Co. Clare

 Doolin, Co. Clare
 Burren National Park
 Megalithic Tomb
 Cliffden
 Co. Donegal
 Co. Donegal
Co. Donegal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz