Jesteśmy prawie na przedmieściach Marakeszu. Po dolinach Todra i Dades utknęliśmy na kilkanaście godzin w mieście o dość trudnej nazwie – Ourzararat, czy coś takiego. Chcieliśmy zobaczyć jakiś przecudnej urody kasbah. Zobaczyliśmy. Jutro około południa powinniśmy dotrzeć do Marakeszu. Zwalniamy tempo. W Marakeszu zabawimy 3-4 dni, później dwa nadmorskie miasteczka i powrót do pracy.
W mieście funkcjonuje instytucja placu. Codziennie wieczorem na placu zbierają się mieszkańcy; kobiety obsiadają schody prowadzące na plac i jego obrzeża; mężczyźni tworzą wianuszki, wokół co bardziej interesujących ludzkich indywiduów. Przyciągać uwagę mogą posiadacze strusiego jaja, kończyny ptaka, posiadacze cudownych eliksirów od głowy bolenia i kuśki stojenia, doskonali oratorzy itp.