niedziela, 17 kwietnia 2011

GUAN YU


Jest jedną z najważniejszych Chińskich postaci w historii, jego prawdziwe życie ustąpiło miejsca zmityzowanej wersji, którą możemy odnaleźć chociażby w powieści historycznej "Romans Trzech Królestw", a jego uczynki i walory moralne przekazywane było z pokolenia na pokolenie w wyidealizowanej wersji.

Guan Gong. Uosobienie lojalności i prawości.


Gong znaczy tyle co pan, mistrz, Guan nazwisko. Faktycznie zwal się on Guan Yu (关羽) i żył mniej więcej między 160 i 220 rokiem naszej ery. Dynastia Han dobiegała końca, rola cesarza była ograniczona, bo potężne klany i cesarscy urzędnicy walczyli ze sobą o wpływy.

W tym tez czasie pozbawieni praw chłopi rozpoczęli serie powstań, najpoważniejszym z nich było powstanie żółtych turbanów. W miarę postępu politycznej degrengolady, regionalnych watażków nie zadowalała funkcja pierwszych po cesarzu - chcieli rządzić swymi królestwami. Cao Cao i Sun Quan ustanowili się cesarzami Wei i Wu, a Liu Bei obwołał się cesarzem Shu.

Guan Yu służył Liu Beiowi. Byli oni lojalni dynastii Han, zabiegali oni o wzmocnienie podupadającej władzy cesarza. Ten okres trwający około 60 lat zwany jest w chińskiej historii okresem Trzech Królestw. Guan Yu wojował przez blisko 40 lat swego życia, które postradał podczas jeden z wypraw (odmówił poddania się). Był przez cale życie lojalny Liu Beiowi.

Guan Gong jest tradycyjnie portretowany jako wojownik o czerwonej twarzy z długą, bujna broda. Podczas gdy jego broda jest rzeczywiście wspomniana w zapiskach historycznych, tak czerwony kolor twarzy może wywodzić się z cytatu pojawiającego się w "Romansie Trzech Królestw". Jest tam sportretowany jako jegomość mierzący 9 chi (blisko 3 metry!) z broda około 70 centymetrów i czerwonymi policzkami. Brwi jego przypominały jedwabniki (co oznacza ni mniej ni więcej tylko krzaczaste), a całościowo prezentował się niebywale dostojnie i majestatycznie.

Czerwony kolor twarzy może tez mieć źródło w chińskiej operze, gdzie czerwona maska przedstawia osobę prawą i lojalną.

Bronią używaną przez Guanga jest guan dao zwane Green Dragon Crescent Blade - halabarda ważąca blisko 20 kilogramów. Na zbroje miał w zwyczaju przywdziewać zielona szatę.

Guan był ubóstwiany już w odległej historii i po dziś dzień jest czczony przez Chińczyków, szczególnie przez południowe regiony Chin, w Hong Kongu i Tajwanie. Jest postacią chińskich wierzeń ludowych, konfucjanizmu, taoizmu czy chińskiego buddyzmu a jego kapliczki są wszechobecne w chińskich sklepach i restauracjach. Kapliczki Guana znajdują się na każdym posterunku hong kongskiej policji. Na ironię zakrawa fakt, że jest on również czczony przez triady (mafia). Różnicą między statuetką na posterunku policji i apartamencie gangstera jest to, którą ręką dzierży halabardę - prawa dla policji i lewa dla mafii.

Na zachodzie znany jest czasem jako bóg wojny. Wywodzi się to stąd, że Guan jest najsłynniejszym Chińskim generałem w historii. Dominował na polu bitewnym nie tylko dzięki odwadze i biegłości we władaniu bronią, ale też, dlatego że był świetnym wodzem i taktykiem. Chińscy biznesmeni w Hong Kongu i Makau czczą Guana jako boga bogactwa, a taoiści również jako boga literatury. Zaiste musi Guan obsłużyć wielu, bardzo zróżnicowanych petentów.

Na Guana natknęliśmy się po raz pierwszy kilka dni po przybyciu do HK, gdy wychodziliśmy z urzędu gdzie aplikowaliśmy o tutejszy dowód osobisty. Stał w witrynie sklepu gdzieś na Yuen Long. Wtedy jeszcze nic nie wiedzieliśmy o postaci, a pani w sklepiku nie potrafiła nam swej wiedzy przekazać w języku przez nas zrozumiałym. Przechadzając się po mieście i jadając w lokalnych knajpkach nie sposób go przeoczyć. Kapliczki Guana są wszędzie. Przed figurą kładzie się owoce (pomarańcze), pali kadzidełka, często towarzysza mu lampki w kształcie brzoskwini, symbolizującej długowieczność.

Jedna z ciekawszych w naszym mniemaniu świątyń w Hong Kongu jest poświęcona Guanowi (choć nie tylko jemu). Man-Mo Temple na Hollywood Road. U stropu tej świątyni wiszą spore spiralne kadzidła. Na ołtarzu każdy może zapalić swoje ofiarne kadzidełko, z czego ochoczo korzystają wizytujący świątynię Chińczycy. Atmosfera wewnątrz jest bardzo gęsta, moja pierwsza wizyta tamże musiała zostać skrócona, bo kilku minutach nic nie widziałem przez łzy zalewające oczy.

Chińskość Guan Gonga tak bardzo przypadła nam do gustu, że przygarnęliśmy go ostatnimi czasy. Guan stal się Wujkiem Drewniakiem, stanął na półce i pilnuje naszego wątłego jeszcze lokalnego księgozbioru.



 Guan Yu
 Man-Mo Temple




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz