niedziela, 2 grudnia 2012

WAVE ROCK


Coby popodziwiać kolejny cud natury w Zachodniej Australii, należy pofatygować się cztery godziny jazdy na wschód od Perth. Nieopodal miejscowości Hyden znajduje się w niezwyczajny sposób uformowana granitowa skała, która przyciąga 150 tysiące turystów rocznie. To Wave Rock, czyli Skalna Fala - granitowa ściana na piętnaście metrów wysoka i ponad sto dziesięć metrów długa, w wyniku wietrzenia i erozji wodnej uformowana na kształt gigantycznej fali morskiej (wielu wizytujących pozując do fotografii udaje surferów). Wiek granitu szacuje się na na 2,7 miliarda lat, około sześćdziesiąt milionów lat temu w wyniku wietrzenia została ona odsłonięta. Niezwykła jak dla granitu kolorystyka (zółte, czerwone, brunatne i szare pręgi) to efekt pozostawiony przez spływającą po klifie wodę deszczową bogatą w wypłukane w okolicy związki chemiczne.







W pobliżu Wave Rock, znajdziemy też wiele przykładów interesujących selektywnych procesów wietrzeniowych. W tutejszych granitach rozwijają się tafone albo tafoni. Słówkiem tym, które w dialekcie korsykańskim oznacza „okno”, geolodzy opisują kawerny czy zagłębienia rozwijające się w piaskowcach, wapieniach czy granitach. Tutejsze tafone formują się od środka skały na zewnątrz, aż zewnętrzna powłoka pęka i powstaje „okno”. Najlepszym przykładem tego rodzaju zjawisk jest znajdująca się kilkaset metrów od Wave Rock Hippo's Yawn. Nazwa pasuje jak ulał, bo rzeczywiście skała przypomina ziewającego hipopotama. Na jednej z załączonych fotografii ujrzycie jak lustruję od środka inne tafone - wydrążony od środka granitowy, kulisty blok.







Po granitach biegają jak szalone kolorowe jaszczurki – Ring-tailed Dragon (Ctenophorus caudicinctus). Śmigają niezwykle szybko, jakby granit parzył je w łapki. W Hyden byliśmy pod koniec listopada, bez sprawdzania prognozy pogody, bo cóż innego może nas czekać w Australii, jak nie kolejny, piękny i słoneczny dzień. Nie spodziewałem się, że o tej porze roku, 350 kilometrów w głąb lądu może nastąpić oberwanie chmury. A tu proszę, zdążyliśmy poszwendać się po okolicy, sfotografować granity, pouganiać się za jaszczurkami, aż zaczęło podać.  Deszcz lał jak wół do karocy przez bite dziesięć godzin, grzmiało okrutnie, błyskawice co chwila rozjaśniały niebo. Oj biedni ci co spali w swagach. Swag to australijski produkt – skrzyżowanie namiotu i śpiwora (gabaryty śpiwora, a konstrukcja namiotu). To musiała być, dla użytkowników rzeczonych swagów, wilgotna noc.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz