W roku 2007 najliczniejszą widownię przed telewizorami zgromadziły następujące wydarzenia:
1. AFL Grand Final
2. Australian Open – finał mężczyzn
3. Rugby Leage – Grand Final
4. Debata wyborcza: Rudd – Howard
5. Mecz krykieta Australia – Anglia.
Jak więc widać sport jest bardzo chętnie oglądany. Zapewne, dlatego że to Australia. Mieszkając w Polsce i mając do wyboru mecz narodowej reprezentacji w piłce kopanej oraz wystąpienie prezesa PISu wolałbym chyba „rozłupać sobie głowę sztabą żeliwną, a następnie strzelić do siebie z ergiepepanca”.
Dlatego szybko wróćmy do Australii… Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że w roku bieżącym najczęściej oglądanym wydarzeniem był wczorajszy Wielki Finał AFL (futbolu australijskiego). Sport ten nie jest zbyt popularny poza Australią (i … Irlandią). Tutaj znany jest jako footy, a w świecie jako Aussie Rules.
Drużynę stanowi 18 mięśniaków. Nie ma tu jak w rugby małych, zwinnych i szybkich; czy tez wielkich i ciężkich graczy tworzących „młyn”. Sport jest bardzo kontaktowy, mięczaki w to nie grają, wszyscy faceci biegający po boisku są mniej więcej jednakowej postury i wyglądają jak wypracowany na siłowni kompromis między siłą i szybkością. Można wyglądać jak kompromis? Uwierzcie mi - można. Zapewne Panie czytające ten tekst potrafią sobie wyobrazić przystojnych Australijczyków, kipiących testosteronem.
Boisko ma kształt jaja, jest długie na 130-180 metrów (dwakroć dłuższe od boiska do piłki nożnej) i 110-150 metrów szerokie. Na obu końcach boiska znajdują się cztery wysokie słupki oddalone od siebie o 6,4 metra. Trafienie piłką między dwa środkowe słupki to gol wart punktów sześć, a uderzenie między słupki zewnętrzne to tzw. „behind” wart tylko jeden punkt. Gra się jajowatą piłką, której lot po koźle jest niemożliwy do przewidzenia.
W grze chodzi o to, aby wbić więcej punktów przeciwnikom. Z piłką nie można biegać trzymając ją w garści. Należy ją podawać do partnera kopiąc lub uderzając ręką (nie wolno tak po prostu rzucać piłki).
Mecz trwa cztery razy po dwadzieścia minut (liczy się efektywny czas gry), pierwsza i trzecia przerwa trwają po sześć minut, środkowa dwadzieścia minut. Ważną rolę odgrywają liczni sędziowie (umpires). Na boisku biega ich trzech, czterech na liniach bocznych i dwóch przy bramkach. Sędziowie wprowadzają piłkę do gry (nie tylko na początku każdej kwarty, ale i po każdej sytuacji spornej) mocno uderzając ją o murawę, gdy piłka po koźle jest w górze walczą o nią zawodnicy. Gdy piłka opuści boisko sędziowie boczni stojąc tyłem do boiska wyrzucają ją z autu.
W podobną grę bawią się Irlandczycy; ci jednak grają piłką futbolową. Raz do roku reprezentacje Australii i Irlandii rozgrywają mecz między sobą (piłką futbolową). Pamiętam, że mieszkając w Irlandii oglądałem taki mecz, Irlandczycy dostali wówczas straszny łomot (grają znacznie delikatniej), a Irlandzcy komentatorzy wciąż narzekali na brutalność Australijczyków.
W tym roku, w finale, spotkały się Jastrzębie z Tasmanii i Łabędzie z Sydney. Faworytem były Jastrzębie, mecz był wyrównany, końcówka niezwykle emocjonująca, ale faworyci polegli. Wynik 91 do 81 dla Łabędzi. Ostatniego gola, który rozstrzygnął mecz na 34 sekundy przed końcem wbił imć Malceski. Nazwisko dziwnie swojsko brzmiące, według Wikipedii (której nie zawsze można ufać) pan Malceski jest pochodzenia Macedońskiego. Drugim polskim akcentem były reklamy huty szkła z Krosna podczas meczu. Polskie szkło z Krosna jest tu chyba (z naciskiem na "chyba") dość dobrze znane – na australijskim ebayu jest sporo ofert.
Mecz oglądało na stadionie w Melbourne 99 683 widzów.
W drużynie z Sydney zagrało dwóch graczy pochodzenia Aborygeńskiego – Adam Goodes i Lewis Jetta. Pierwszy z Panów jest już swego rodzaju legendą klubu – rozegrał dla Łabędzi ponad 300 meczy.
Na koniec, jeszcze jedna dygresja związana z footie. Jako, że Australijczycy żyją na obrzeżach kontynentu, to i stadiony znajdują się nad morzem. Często wraz z graczami na stadionach poruszają się chmary mew. Ptaki przesiadują w rejonach boiska oddalonych od akcji, gdy piłka przenosi się w te rejony mewy podrywają się do lotu i wówczas wygląda to mniej więcej tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz