piątek, 29 marca 2013

KSIĘSTWO HUTT RIVER - WIZYTA U KSIĘCIA


Sprzedawca na samotnej stacji benzynowej wzruszył ramionami i zdziwił się, po kiego grzmota turyści księcia Leonarda usiłują odnaleźć. Na pewno go nie będzie. Zwłaszcza, że to Sylwester i pewnie na Nowy Rok wyjechał gdzieś świętować. Poza tym pewnie nie trafią, bo to po bocznych drogach i przez pola trzeba jechać. Skoro jednak nalegają to on pokaże drogę. Scy zakupili kubek lodów, coby nie było, że informację za darmo wyciągają i uparcie czekali na wskazówki.

Stan drogi był daleki od „gładkiej - asfaltowej”, ale zadziwiająco się poprawiał w miarę zbliżania się do siedziby Księcia Leonarda. Wniosek - władca dobry, bo o drogi potrafi zadbać. Ostatecznie Ski, nie wierząc własnym oczom, pędził po szutrowej drodze z prędkością blisko 100 km/h wzbudzając, co prawda chmury pyłu, ale bez wybijania zębów sobie czy Mżonce lub gubienia istotnych części wehikułu.




Szeroka brama wiodła do posiadłości książęcej, a tablica z powitaniem podkreślała, że goście są mile widziani szczególnie w godzinach pomiędzy 9 rano i 4 po południu. W centrum posesji flaga księstwa łopotała na maszcie, vis a vis stało poważnych rozmiarów popiersie Księcia Leonarda. Wprawdzie Scy nie zauważyli żywej duszy, ale wysiedli z samochodu i postanowili na własną rękę zwiedzić główny ośrodek władzy mini-księstwa mimo okrutnego upału.



Ski uwiecznił popiersie na zdjęciach, uwiecznił również stalowych rycerzy strzegących popiersia,  potem izbę z dokumentami potwierdzającymi odłączenie się Hutt River od Australii, potem wszystkie dokumenty państwowe po kolei, następnie kościół, pocztę i sklep. Do sklepu weszli, gdyż obiecywał nieco cienia. Wielka obfitość interesujących gadżetów, znaczków, flag, medali pamiątkowych i publikacji upamiętniających ważne wydarzenia państwowe zdradzało, że Książę Leonard zarządza księstwem z pasją, a szczególnie pieczołowicie pielęgnuje tożsamość państwową. Ska wybrała to co chciałaby nabyć (fioletowy termoizolacyjny futerał z emblematem Hutt River na flaszkę piwa); pozostawało tylko odnaleźć kompetentną osobę lub odpowiednie miejsce, żeby zdeponować opłatę. Postanowili udać się w tym celu do budynku poczty.



Kiedy wykonywali ryzykowny manewr przedostania się w ukropie między budynkami, przyłączył się do nich elegancki starszy jegomość. Podobieństwo do popiersia upewniło Skich, że to sam Książę. Uścisnął im ręce i poprowadził na pocztę. Chwilę zajęło mu odzyskanie oddechu po marszu w upale. Przedstawił im zgromadzone tam skarby. Prezenty od ludzi, z różnych stron świata, którzy wyrażali przyjaźń i szacunek dla władcy miniaturowego państwa, dla jego fantazji i determinacji.

Książę Leonard pochwalił się wiekowym Rolls-Roycem, który również w prezencie otrzymał. Z westchnieniem spojrzał na szutrowe drogi wokół farmy i podkreślił, że nieczęsto jeździ tym pojazdem, gdyż posada kierowcy głowy państwa nie została obsadzona. Polskie akcenty nietrudno było znaleźć. Nawet polskie banknoty zupelnie nieznane Skim (znaczy starsze niż oni) wisiały w centralnym miejscu w gablocie.



Książę był bardzo dumny z mapy politycznej świata w języku esperanto, którą ofiarowała mu delegacja z Bydgoszczy. Zaznaczono na niej państwa świata, ich flagi i stolice; pokazano zarówno Australię jak i Hutt River, ale pominięto stolicę Australii - Canberrę. Polacy tym darem zaskarbili sobie serce Księcia.

Entuzjazm, z jakim przedstawiał tą drobną korektę politycznej mapy świata udzielił się Skim. Obiecali ustanowić Księstwo w Zamku B i wyłączyć je spod jurysdykcji Polski. Uznali, że powodów  ekonomicznych i politycznych jest wystarczająco wiele i decyzja ta będzie uzasadniona. Ski zaproponował, żeby odpuścili sobie tytuł książęcy i od razu koronowali Ską na cesarzową. Noty dyplomatyczne w pierwszej kolejności będą wysłane do Hutt River, jako księstwa partnerskiego. Natchnięci inspirującą wizją Księcia Leonarda wybrali sobie monetę z symbolami księstwa i znaczki specjalnie tam drukowane. Pożałowali, że ich paszporty nie zostały zabrane na wycieczkę i co za tym idzie, Książę Leonard nie ma gdzie przybić im pieczęci poświadczającej pobyt w Prowincji Hutt River, więc obiecali odwiedzić go ponownie. Może jeszcze jako osoby prywatne, zanim zostaną głowami Księstwa czy też Cesarstwa Zamek B.




Książę na odchodnym polecił im odwiedzić kościół w Hutt River i przykazał Skiej zawsze siadać po prawej stronie Mżonka, bo po prawej siada ta osoba, która ma rację. To przykład wyszukanego poczucia humoru Księcia i zamiłowania do szarad językowych (gra słów prawa strona i słuszność to dwa znaczenia tego samego słowa).

Scy w chłodnej, skąpanej w błękitnym świetle kaplicy pomodlili się o pomyślność księstwa, o zdrowie i długie życie Księcia Leonarda, po czym zapakowali się do samochodu i ruszyli w dalszą drogę. Z otwartych drzwi budynku poczty Książę pozdrowił ich na pożegnanie serdecznym, a zarazem władczym skinieniem ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz