sobota, 7 stycznia 2017

ETIOPIA - DYGRESJE

Trzeci i ostatni "donos" z Etiopii, bez tematu przewodniego, raczej powtórzenie/rozwinięcie wiadomości tekstowych wysyłanych podczas podróży.

Etiopia (Aithiops), znaczy tyle co "spalona twarz", określenie używane w stosunku do ludności Afryki od czasów Homera. Może nie Afryki, a tej części kontynentu, który był znany antycznym geografom, czyli Nubii, a wraz z ekspansją poznawczą termin objął całą Afrykę Subsaharyjską.

Populacja Etiopii to ponad 100 milionów ludzi. Średni wiek to zaledwie 18,9 lat (w Polsce całe 40). Dzieci jest tam od groma, idziesz ulicą a wkrótce biega dookoła Ciebie mnóstwo drobnicy. Krzyczą „farandżi, farandżi” co znaczy mniej więcej „biały”. Jeden ciągnie do sklepiku, aby kupić mu piłkę, inny łamaną angielszczyzną naciąga na rozdawnictwo pieniędzy, a wszyscy chcą foto.

W psalmie „Pieśni nad pieśniami” znajduje się ustęp „nigra sum sed formosa” co znaczy „jestem czarna lecz piękna” i to jak najbardziej prawda w stosunku do etiopskich kobiet. Etiopki mają bardzo delikatną urodę, są ciemnoskóre, ale to nie jest „ciężka” uroda czarnych kobiet z innych części Afryki. Wygooglajcie sobie Yityish "Titi" Aynaw, to urodzona w Etiopii, pierwsza czarnoskóra miss Izraela (tu o czarnych żydach - felaszach). Śliczna dziewczyna.

Etiopia wygląda rewelacyjnie z powietrza. Rozciągające się na ogromnej przestrzeni plateau (wznoszące się na wysokości 2-3 tysięcy metrów n.p.m., z ponad 20 szczytami osiągającymi ponad 4 tysiące metrów n.p.m.), poprzecinane rozpadlinami wyrzeźbionymi przez wodę. Nie należy zapominać o wyraźnym podziale obszarów górskich na część północnowschodnią i południowozachodnią - przez środek biegnie bowiem strefa ryftowa.
Plateau zaczęło się tworzyć około 30 milionów lat temu w wyniku kolejnych wylewów lawy bazaltowej (miąższość bazaltów przekracza 2 tysiące metrów). Podczas ostatniego zlodowacenia Dach Afryki, jak czasem nazywa się wysoczyzny Etiopii, pokrywał lodowiec, a to nie pozostało bez wpływu na ukształtowanie powierzchni.
Dach Afryki podziwiałem nie tylko z pokładu samolotu. Przez cztery dni wędrowałem przez Góry Simien, na wysokości 3,5-4,2 tys metrów. „Towarzyszyły” nam małpy Gelada zwane „krwawiącym sercem” (samce mają bardzo mocno kontrastującą z futrem czerwoną plamę skóry na piersi) oraz kozice Walia. Kozic było znacznie mniej, dlatego nazwa kojarzy mi się bardziej z lokalnym piwem, które surprise, surpise było dostarczane nawet na górę coby spragniony wędrowiec mógł się jego smakiem delektować.

„13 miesięcy słońca” to motto Etiopskiego Departamentu Turystyki. Bierze się to stąd, że Etiopczycy używają własnego kalendarza (bazującego na kalendarzu koptyjskim); składa się on z 12 miesięcy liczących po 30 dni oraz trzynastego miesiąca, składającego się z dni pięciu (lub sześciu w roku przestępnym). Nowy rok, czyli Enkutatash, przypada w dniu 11 września. Etiopczycy są 8 lat za resztą świata i dlatego 11 września 2007 roku obchodzili początek nowego millenium.
Ponadto mają też swój własny zegar. Czas mierzy się od wschodu słońca. Doba składa się z 24 godzin, ale liczonych od 6 rano do 5.59 dnia następnego. Ten podział czasu sprawdza się w Etiopii o tyle, że różnica między najdłuższym i najkrótszym dniem roku to tylko jedna godzina (w Polsce około 8 i pół godziny).

Co stanowi podstawę pożywienia w Etiopii? Indżera! Indżera to cienkie naleśniki z jednej strony gładkie, z drugiej porowate. Powstają z wypieku mąki zmieszanej z wodą, którą odstawia się najpierw na parę dni, aby sfermentowała; dlatego ciasto ma lekko kwaskowaty smak. Podaje się ją o każdej porze dnia i w każdym zakątku kraju (przynajmniej w miejscach odwiedzonych przeze mnie).
W restauracjach spotykałem często wyplatane stoliki o średnicy około 50-60 centymetrów, to mniej więcej tyle ile wynosi średnica talerza na którym podaje się indżerę. Czasem indżera podawana jest pocięta i zwinięta w rolki. Smak to kwestia gustu, ja po kilku dniach w Etiopii zacząłem się rozglądać za nie-indżerą.

Etiopczycy na powitanie podają sobie dłonie po czym dotykają się ramionami (częścią obojczykową). Zaobserwowałem tak witających się mężczyzn, kobiety jak i pary mieszane.

W rejonie Afar, nad którego niezwykłością roztkliwiałem się w poprzednim donosie, w roku 1974 znaleziono szczątki Lucy, żyjącej mniej więcej 3,2 miliona lat temu przedstawicielki Australopithecus afarensis. Jak się sądzi, gatunek ten dał początek linii hominidów zakończonej na współczesnym Homo sapiens. Jej prawie całkowicie zachowany szkielet uznano za kamień milowy w poszukiwaniach początków ludzkiego gatunku.
Nazwa Lucy pochodzi od piosenki Beatelsów "Lucy in the Sky with Diamonds", która była nieustannie odtwarzana podczas pierwszego wieczoru w obozie ekspedycji.
W rejonie Afar znaleziono wielu przedstawicieli hominidów, w różnych lokalizacjach, najstarsze szczątki datowano na 4 miliony lat.

Etiopia jako jedyny kraj afrykański ma własny alfabet, pozostałe kraje używają arabskiego lub łacińskiego. Pisownia języka amharskiego jest skomplikowana, Etiopczyk-przewodnik pisał smsy używając alfabetu łacińskiego; bo tak jest prościej. Sylabariusz etiopski (system pisma, w którym pojedyncze znaki reprezentują całe sylaby, a nie pojedyncze głoski) to 231 znaków podstawowych i kilkanaście dodatkowych, używanych rzadziej.

Najpopularniejszym obuwiem są chińskie plastikowe sandały. Podejrzanie dużo miało kolor czerwono-zielony. Może to wyraz patriotyzmu, bo oba te kolory widnieją na fladze (rodzielone żółtym). W takim obuwiu biegali skauci podczasu trekingu w górach Simien, oraz poganiacze wielbłądów w Afar. Chińczycy są bardzo aktywni w Etiopii, nie tylko sprzedają własnej produkcji obuwie, ale budują ten kraj. Bardzo wiele inwestycji wykonywanych jest przez nich. Nie potrafię tego zrozumieć, ale etiopski rząd zgodził się aby wykonywać te prace przy użyciu żółtej siły roboczej.

Powszechny w Etiopii jest kat (czuwaliczka jadalna), roślina stymulująca. Zawsze kojarzył mi się z Jemenem, ale można było zanabyć go na ulicy w Etiopii. Jaką radość mieli miejscowi gdy farandżi częstował katem. Wraz z Brytyjką, z którą odwiedziłem Danakil, a kilka dni później spotkaliśmy się na pokładzie samolotu do Gondar zrobiliśmy obchód knajp. Najtańsze piwo podczas podróży znaleźliśmy właśnie w Gondar. Butelka kosztowała nas 10 birr (1 USD = 22-25 birr). Wtedy właśnie Laura częstowała tutersów katem.

Informacja praktyczna dla wybierających się do Etiopii - dobrze jest dolecieć tam korzystając z usług etiopskich linii lotniczych. Wówczas na loty wewnętrzne oferowane są spore upusty. Etiopia jest rozległa (ponad 3,5 raza większa od Polski), jak się jest ograniczonym czasowo warto z nich skorzystać. Jazda lokalnym autobusem to również frajda, ale czasochłonna.
Etiopia nie jest tania. Żywność, noclegi czy transport to nie są wielkie kwoty, ale wiele miejsc można zobaczyć wyłącznie w grupie, z ochroną żołnierzy (Afar), czy uzbrojonych skautów (Góry Simien) a tego rodzaju atrakcje to już wydatek rzędu 100USD za dzień. Ponadto Etiopczycy każdego białego traktują jak chodzący portfel i próbują z tegoż portfela wyskubać całą zawartość.


Tak wygląda indżera bayinetu, czyli warzywny bufet,

Moda damska, sklep gdzieś w Mekele




Jedna z knajpek gdzie się stołowaliśmy zmierzając do Depresji Danakil. Przed knajpką Holender, który sprzedał dom, wysłał campera do Afryki Południowej i wraz żoną tymże camperem przemierzali Afrykę. Gdy ich spotkałem byli od kilku miesięcy w podróży.




To i kilka kolejnych zdjęć to widoki z gór Simien





Gdzieś w Gondar

Addis Ababa. Etiopia miała swego czasu romans z socjalizmem, to jedna z pamiątek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz