poniedziałek, 13 maja 2013

DIDGERIDOO


Wyobaźcie sobie, że Karol Hamburger w Familiadzie zadaje pytanie „Wymień instrument muzyczny pochodzący z Australii”. Zapewne wielu z Was, kojarzy drewnianą tubę, która od fujarki różni się przede wszystkim gabarytami. Niewielu potrafi już nazwać ów instrument.

To didgeridoo (didjeridu). Nazwa wbrew pozorom nie pochodzi od słowa aborygeńskiego, wywodzi się od Irlandzkiego wyrażenia „Dudaire Dubh” co znaczy „czarny trębacz” (innym zapożyczeniem z języka gaelickiego jest słówko sheila czyli slangowe określenie dziewczyny). Druga teoria tłumacząca pochodzenie słowa mówi, że jest to onomatopeja (wyraz dźwiękonaśladowczy).


Bez wątpienia didgeridoo jest jednym z najstarszych (jeśli nie najstarszym) instrumentem muzycznym. Dziś znany jest na całym świecie, a dzięki Australijskiemu astronaucie plastikowa wersja była nawet w przestrzeni kosmicznej.

Przed przybyciem Europejczyków didgieridoo używane było tylko w najbardziej na północ wysuniętej części kraju, na wschód od zatoki Karpentaria. Jeśli wybierzecie się kiedykolwiek do Australii miejcie na uwadze, że typowa pamiątka z podróży, którą dziś można nabyć w każdym sklepie z pamiątkami jeszcze dwieście lat temu była osobliwością we własnym kraju. Zapewne dlatego inną popularną nazwą instrumentu jest zaczerpnięte z języka ludzi Yolgu (zamieszkujących tereny skąd instrument pochodzi) określenie - yidaki albo yiraki.

Współczesne didjeridoo może być wykonane z róznych materiałów na wiele różnych sposobów. W kraju ludzi Yolgu jest to zawsze pień (rzadko gałąź) drzewa eukaliptusowego. Rzemieślnik wytwarzający instrument spędza sporo czasu wyszukując odpowiednie drzewo, pień musi być wydrążony przez termity, bez naruszenia zewnętrznej części. Wybrane drzewo jest ścinane, przycinane do odpowiedniej długości (zazwyczaj jest to 1,2 – 1,5 metra), środek jest często modelowany w celu poprawienia jakości dźwięku. Powierzchnia didjeridoo jest ozdabiana przez artystów, a „ustnik” modelowany jest pierścieniem z pszczelego wosku.

Aby wydobyć dźwięk z instrumentu nie wystarczy dmuchać, należy wibrować ustami. Najtrudniejszą kwestią jest oddech cyrkulacyjny. Piszę najtrudniejszą ponieważ w mojej opinii (bardzo początkującego adepta gry na didjeridoo) jest to zupełnie nienaturalny odruch, aby jednocześnie wydychać powietrze ustami (dąć w rurę) i wciągać je nosem. Spróbujcie sami.

Naukę gry zaleca się panom, których małżonki oskarżają o chrapanie. Według badań opisanych w British Medical Journal, osoby praktykujące z didjeridoo wzmacniają muskulaturę górnych dróg oddechowych, przez co zmniejsza się ich tendencja do zamykania podczas snu. Tą zależność zaobserwowano u osób, które posiadły umiejętność oddechu cyrkulacyjnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz